22.04.2015.  Aura za oknem nam się zmienia i wiosna zadomowiła się już chyba na dobre po ostatnich potyczkach z zimą, co miało miejsce w ostatnią sobotę.

Mieli szanse o tym przekonać się uczniowie Akademii, którzy uczestniczyli w warsztatowych zajęciach dot. Cyjanotypii. A czym właściwie jest cyjanotypia?

Rok temu mieliśmy już z nią do czynienia w elektrowni, kiedy to Gosia Szram razem z kołem naukowym fotografii „Technikolor”  z Uniwersytety Śląskiego w Cieszynie, zorganizowała wystawę prac na płótnie, które mogliśmy podziwiać choćby podczas koncertu w hali maszyn.

 

Gosia przyjęła zaproszenie i poprowadziła zajęcia z cyjanotypi (cyjanotypia to jedna z najstarszych technik uzyskiwania fotografii na papierze) w naszej Akademii dla uczniów gimnazjów.

Cyjanotypia została wynalezienia w 1842r. przez Sir Johna Herschela, angielskiego astronoma, fizyka, chemika i matematyka, który poszukiwał łatwej metody reprodukcji wzorów matematycznych. W skrócie, technika ta opiera się na 2 składnikach chemicznych (żelazicyjanku potasu i cytrynianu żelazowo amonowego), które pod wpływem promieni ultrafioletowych (zawartych w świetle słonecznym, a także emitowanych np. w solarium), wchodzą ze sobą w reakcję, tworząc po wypłukaniu wodą, błękitny obraz.

W praktyce, udało nam się w Pawilonie zorganizować ciemnię, wystawę skarbów, która posłużyła do inspiracji fotografii oraz kąpieli wodnych dla dopiero co naświetlonych zdjęć.

By zajęcia mogły się udać potrzebowaliśmy jednego czynnika – słońca. No właśnie wszyscy pamiętam poranną śnieżycę i kapryśną aurę tego dnia. Słońce jednak pojawiło się dokładnie w tedy kiedy było potrzebne:-) i dzięki temu prace naszych studentów naprawdę się udały.

Kwiecień, okazał się też fotograficznym miesiącem dla młodszej grupy uczniów ze szkół podstawowych, którzy tydzień wcześniej mieli warsztaty w Akademii z fotografii otworkowej. Uczniowie dowiedzieli się jak zrobić zdjęcie bez aparatu fotograficznego i dobrze się przy tym bawić. Okazało się, że z puszek po cocacoli a nawet fasoli, można zrobić kamerę obskurę. Dlatego, że w ten dzień była piękna pogoda nasi studenci zamiast siedzieć w ciemni i wywoływać zdjęcia (co wymagało cierpliwości i czekania) woleli biegać po koronie zapory gdzie przeciągła ich „Moc Żywiołów”: